Primark w Polsce - czy powinniśmy się aż tak cieszyć?

Pierwszy sklep irlandzkiej sieci Primark został niedawno otwarty w warszawskiej galerii Młociny.  Jak zapewnia firma, ma być to jeden z ich flagowych przyczółków, który ma rozpocząć ekspansję sieci na tereny Europy środkowo-wschodniej. Tłumy Warszawiaków szaleją, a kolejka chętnych czeka w dzień otwarcia aby móc wejść do sklepu, do którego z przyczyn pandemii ograniczono liczbę osób przebywających w środku. Ubrania są tanie, chociaż gazet grzmią oburzonymi nagłówkami, że jednak w Anglii ceny są jeszcze niższe niż w Polsce. 

Jeden sklep - tyle emocji i wyczekiwania. Miał przecież otworzyć się już kilka miesięcy temu.

Bez wątpienia wizja tanich ubrań i posiadania najnowszych trendów za niewielkie pieniądze jest kusząca, a ludzie odpowiadający za marketing sieci nie zawiedli. Otwarcie odbiło się echem jakby otwierała się w Polsce jakaś luksusowa marka. 

Czy jednak warto się tak cieszyć? 

Ubrania rzeczywiście są tanie, a która dziewczyna czy kobieta nie chciałaby upolować czegoś ładnego za przyzwoite pieniądze. Sklep może pochwalić się szeroki asortymentem, który jest rozłożony na 3 660 mkw powierzchni. Każdy znajdzie więc coś dla siebie. 

Jednak jest i druga strona medalu. Zastanawia mnie to lekkie szaleństwo i zachwyt który opanował niektórych klientów. "Nareszcie Primark w Polsce!" - czasem mam wrażenie, że obecność zachodnich marek na naszym rynku jest przyjmowana z jakąś nabożną czcią, jakbyśmy dostępowali zaszczytu mogąc uczestniczyć w ich ekspansji, mogąc w końcu ubierać się w to samo. Czy jednak jest tego warte? Kolejna firma fast fashion na polskim rynku, kolejny gigant obok takich sklepów jak Zara czy H&M, przyciągający cenami, na pewno nie jakością. 

Bo jaka jakość może kryć się za żółtymi trampkami, które kosztują 47 złotych? Może i wyglądają ładnie, ale zdecydowanie prędzej niż później wylądują na wysypisku śmieci i będziemy musieli kupić kolejne. Zapewne zachęceni niską ceną, znowu kupimy je w tym samym sklepie. To daje nam pole do kupowanie coraz większej ilości rzeczy, wyrzucania i zmienia na nowsze modele, bardziej trendy kształty, czy kolory, które jeszcze się nam nie opatrzyły. Wszystko pięknie, tylko można postawić pytanie ile jeszcze takiego konsumpcjonizmu, napędzany przez kolejne marki z firm fast fashion, da radę przetrawić nasza planeta. Nie żyjemy w idealnym świecie, rzeczy się psują i naturalne jest, że je wyrzucamy. Jednak światowy przemysł odzieżowy jest drugą największą branżą zanieczyszczającą nasze środowisko. Jeśli czegoś nie zrobimy z ilością tandetnych, szybko psujących się i wychodzących z mody produktów, utoniemy w stercie śmieci. Tego raczej nikt by nie zechciał. 

Nie chce powiedzieć, że każdy kto kupił cokolwiek w tym sklepie powinien zostać potępiony. Po prostu nie mogę się nadziwić ekscytacji, jaką wzbudził Primark. Dlatego też kiedy patrzę na piękne slogany, których Primark w swoim sklepie nie szczędzi, nie czuję sympatii, które powinny we mnie wzbudzać. Czuje się oszukiwana. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kto odejdzie już nie wróci

Papierowa księżniczka