Shirley - Charlotte Brontë

 Ostatnio, olśniona pięknym wydaniem które zauważyłam na półce, zabrałam się za powieść autorki o której trochę, pomimo tego, że byłam pod wielkim wrażeniem "Jane Eyre", zapomniałam. Muszę przyznać, że nie zawiodłam się, a nawet, pomimo przewidywalności niektórych wątków fabuły byłam zadowolona: a to przez to, że w porównaniu z początkiem "Jane Eyre", który był dla mnie po prostu nudny, ten był naprawdę przyjemny i dobrze wprowadzał w klimat hrabstwa Yorkshire, które zostało ukazane podczas ciężkich dla Anglii czasów napoleońskich, kiedy wyspa została odcięta od rynków zbytu.

        Ten historyczny wątek, w który wplecione są losy bohaterów, nadaję powieści klimat odległych czasów i popycha akcję do przodu. Akcję, która w tej książce toczy się spokojnie, z niewielkimi zwrotami, po których powraca do przewidywalnego rytmu. 
Książka ta, w porównaniu z "Jane Eyre",  nie skupia się jednak wyłącznie na romansie i rozterkach sercowych głównych postaci. To również obraz życia kobiet w XIX wiecznej Anglii, które nie mają łatwo, nawet jeśli pochodzą z szanowanych rodzin z Yorkshine. Szczególnie widać to na przykładzie jednej z dwóch głównych bohaterek Caroline Helston.

" Chyba uznajesz prawo do własnego zdania, Joe?- Pewnie, że tak. Uznaję prawo do własnego zdania i czytając każdy wers Świętej Księgi, będę z niego korzystał. - A kobiety mogą z niego korzystać tak jak mężczyźni? - Nie. Kobieta powinna przyjąć zdanie męża - zarówno w polityce, jak i w religii. To dla nich najzdrowsze. - No, no! - wykrzyknęły równocześnie Shirley i Caroline. - Z całą pewnością. Co do tego nie ma wątpliwości - powtórzył z uporem nadzorca. - Jedyną właściwą reakcją na tak głupią obserwację byłby jęk grozy i potępienia - rzekła panna Keeldar. - Równie dobrze mógłbyś powiedzieć, że ludzie powinni bezkrytycznie przyjmować opinie pastorów. Jaką wartość miałaby wówczas taka religia? Byłaby wtedy tylko ślepym, durnym zabobonem""


           Poznajemy ją na samym początku powieści gdy większość swojego czasu spędza u dalekiego kuzynostwa, które wprowadziło się nieopodal. Caroline jest młodą, nieśmiałą, ale porządną dziewczyną, która nie ma ani grosza posagu.  Mieszka u swojego stryja, proboszcza tamtejszej parafii, który jest przywiązany do swojej siostrzenicy, ale nigdy nie uważał za wartościowe spędzać czas w towarzystwie kobiet. Z tego powodu Caroline przez większość życia była pozostawiona samej sobie. Nie mając posagu wie, że nie ma zbyt wielkich szans na wyjście za mąż, nie ma też żadnej pracy której mogłaby się podjąć nie narażając się na krytyczne opinie sąsiadów odnośnie jej i stryja. Role jakie społeczeństwo daję do wyboru kobietom z jej pochodzeniem jest jedynie zostanie mężatką, co nie daję gwarancji dobrego życia u boku męża, lub zostanie starą panną, a je Bronte przedstawia jako samotne i w pewnej mierze pomijane przez własne środowisko. Jak odnaleźć się w takim świecie? o czym marzyć?

           Caroline jest (tak jak przystało na ten gatunek) zakochane w Robercie Moore, sukienniku, dla którego uczucia nie są tak ważne jak rozsądek. Ma on jeden cel w życiu do którego podąża ze wszystkich sił: przywrócić swojej rodzinie dawny majątek poprzez prowadzenie fabryki. Aby to osiągnąć musi przetrwać kryzys który ogarnął cała Anglię i  niepokoje społeczne, które stawiają jego interes na skraju upadłości. A w posiadłości obok pojawia się młoda bogata dziedziczka Shirley…


         Fabuła, trzeba to przyznać, ma niestety pewne niedociągnięcia. Nie jest trudno, szczególnie czytając opis z tyłu książki, które zaprezentowało wydawnictwo MG, wskazać zakończenie. Mimo to  ma ten charakterystyczny klimat angielskiej literatury. Niedociągnięcia można również starać się usprawiedliwić. Autorka, Charlotte Brontë kończyła pracę nad książką w trudnym okresie swojego życia po śmierci  brata i dwóch sióstr. Krążą nawet liczne spekulację, że pierwowzorem Caroline była portretem jeden z jej sióstr, Anne Brontë, a jej choroba odzwierciedlała prawdziwe wydarzenia które rozegrały się w życiu autorki czuwającej przy łożu chorej.

          Druga książka Charlotte Brontë  nie jest aż tak dobra jak debiutanckie „Dziwne losy Jane Eyre”. Niemniej jednak autorka próbując stworzyć wielki romans na tle niepokojów społecznych i problemów fabrykantów, nie bała się mówić też o problemach współczesnych jej kobiet, zahaczać o tematy polityczne i społeczne. Na pewno jest warta uwagi jeśli klimat XIX wiecznych romansów jest tym w czym gustujecie.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kto odejdzie już nie wróci

Primark w Polsce - czy powinniśmy się aż tak cieszyć?

Papierowa księżniczka