"Bogowie"

 Wielki plakat reklamujący ten film wisiał na moim przystanku tramwajowym od początku października. Kłuł mnie w oczy codziennie, spojrzenie Tomasza Kota świdrowało mnie na wylot. Do tego słuchałam pozytywnych komentarzy, z czasem w coraz większej i większej ilości i w końcu nie wytrzymałam i poszłam.


Szczerze chyba nie wybaczyłabym sobie ominięcia tego w wersji kinowej. Nie to, że jakieś specjalne efekty, ale kino ma swój urok.
Głównym bohaterem jest Zbigniew Religa, człowiek który przeprowadził pierwszą w Polsce udaną transplantacje serca. Film jest wycinkiem jedynie trzech lat z jego życia, ale za to tych najbardziej dynamicznych i najtrudniejszych.


Czterdziestoletni docent postanawia przyjąć propozycję poprowadzenie klinki w Zabrzu. Marzą mu się pierwsze przeszczepy serca, które tam będzie mógł zrealizować. Jednak nie wszystko układa się po jego myśli. Musi stawić czoło wielu problemom: znalezieniu funduszy czy przeciwstawienie się głęboko zakorzenionej w ludziach myśli, że serce to relikwia - nie można jej wymienić.


Mimo tego wszystkiego widzimy silnego człowieka, który radzi sobie mimo chwil słabości. Umie dążyć do wyznaczonego celu. Jest prawdziwy. Tomasz Kot, który wcielił się w tą rolę znakomicie odgrywa Religę. Jego pochylona sylwetka, wyraz twarzy wszystko żeby jak najwierniej pokazać postać.

W filmie nie brak wielu rozładowujących napięcie scen. Przed obejrzeniem bałam się trochę, że będzie zbyt dramatyczny, lecz jest w nim  miejsca jak i na napięcie tak i  na śmiech.
Polecam wszystkim, jest to jeden z najlepszych filmów jaki widziałam w życiu. Pokazuję, że polskie kino też potrafi i może być równie dobre jak te zagraniczne.

Ocena: Zdecydowanie 6/6 




Komentarze

  1. Bardzo podoba mi się Twój blog, ale szkoda, że tak dawno nie było żadnego nowego posta... czekam na niego ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Jeśli już mnie odwiedziłeś zostaw choc słówko :) Zależy mi na twoim zdaniu

Popularne posty z tego bloga

Kto odejdzie już nie wróci

Primark w Polsce - czy powinniśmy się aż tak cieszyć?

Papierowa księżniczka